piątek, 20 lipca 2018

Botwinka :)

... od trzech dni chodziła za mną prawdziwa
botwinka, ponieważ idąc ul.Św.Anny - dałam
się skusić na chłodnik-botwinkę w skądinąd
bardzo uroczym zakątku... z miłą obsługą...
ale ta gra nie warta była zachodu: bardzo poda-
- na estetycznie lecz cóż z tego, kiedy smakiem
to zupełnie nie przypominało botwinki...
Jakieś farfocle /miały być to jarzyny / a kolor
różowego budyniu z dzieciństwa...z dwojga 
złego wolałabym już ten budyń...bowiem smaku
żadnego w tym czymś nie wyczułam...
Tak więc upolowałam młodziutkie buraczki
z liśćmi + 3 buraki duże... a reszta, no sami
wiecie, czego potrzebuje prawdziwa botwinka:)
I ugotowało się po swojemu tą pyszność...i na
pamiątkę dla potomności postanowiło się to 
udokumentować...a nuż kochana Potomność
nabierze apetytu i się zjawi? / A swoją drogą
ciekawe, czy intuicja podpowie Potomności,
że warto tu zajrzeć...? /.
Pozdrawiam i niniejszym prezentuję swoje
dzieło!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo proszę, aby komentarze publikowane były w poszanowaniu godności innych czytelników. Dziękuję!