No i stało się... tata się ożenił.
Dużo ruchu, wszystko nowe, emocje, wszyscy zauroczeni
nową sytuacją i ..... tak przez 3 miesiące!
A co potem?
Jakoś z dnia na dzień wszystko zaczęło wyglądać inaczej...
Rywalizacja zawodowa małżonków... fochy i niesnaski...
Klimat taki, że siekierę można byłoby zawiesić.
Ale za późno... dziecko w drodze:)
Po jakimś czasie wyszło, że pani wdowa, która tak bardzo
chciała wyjść za mąż skorzystała z usług kobiety "znającej
się na magii"...ta przygotowała dla niej jakiś magiczny
woreczek z ziołami i nie wiem co tam jeszcze było, ale
wiem,że było jeszcze kilka działań "przygotowawczych"
w celu przyciągnięcia partnera....
Tak więc jak widać powyższa "kreacja" zadziałała, lecz
na tyle tylko, aby zainicjować związek ....i tyle.
Dalej już tylko zostały modły...
Ta para nie umiała żyć bez siebie, jakoś dziwnie
zakleszczona, ale też nie umiała żyć z sobą...
Dla obojga to życie było drogą przez mękę...
Z perspektywy CZASU widać, że niezbyt udane było to
użycie magii... w każdym razie fuszerka!
Wyraźnie zabrakło zabezpieczeń, zachowania prawa
miru, wobec czego ojciec już po 3 miesiącach czuł
się jak w matni: chciał uciec, a jednocześnie nie
potrafił...
Wniosek: jeżeli próbuje się przyciągnąć kogoś na siłę,
to rezultat może być opłakany: używanie sztuczek,
wszelkich sposobów i sposobików, to nic innego jak
w i e l k a m a n i p u l a c j a !!!
A to się nigdy nie opłaca...ponieważ dostaje się zwrot
tego wszystkiego, czym obdarzamy innych w rozmiarze
XXXXXXL :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę, aby komentarze publikowane były w poszanowaniu godności innych czytelników. Dziękuję!