Zawsze trochę mnie śmieszą te etykietki nadawane
kalendarzom; np.Dzień Dziecka, Dzień Matki,
Dzień Babci, Dzień Dziadka, Dzień Chłopaka,
Dzień Kobiet... Dzień Ziemi itd.
To tak, jakby cały rok te postacie z poszczególnych
ról spały pogrążone w niebycie.... i nagle: eureka!
Spoglądamy w kalendarz, lub w radio, w tv trąbią
od rana,
że oto dziś jest "święto takie to a takie" !
- I panowie / niektórzy:) / uwidaczniają się nagle
z badylkiem w dłoni, często mocno sfatygowanym
pod wieczór... aby dopełnić narzuconego obowiązku...
- I aby obyczajowi stało się zadość :)))
No właśnie: jeżeli pamiętanie o swoich bliskich
nie jest dla nas ciężarem, a radością oraz
sposobnością do wyrażania wdzięczności za ich
bycie, istnienie po prostu - to wszystkie gesty
płyną w naturalny, niewymuszony kalendarzem
sposób... i dzieje się to na "co dzień"...
W ten oto sposób to, czym obdarzamy innych
wraca do nas... to są nasze owoce...
I za Davidem R. Hawkinsem:
"Jeśli nie widzimy owoców szczęścia,
to znaczy, że widzimy owoce ego"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę, aby komentarze publikowane były w poszanowaniu godności innych czytelników. Dziękuję!