/ fot. z sieci /
Podobno koty zostały sprowadzone na Cypr w IV w. przez matkę
Konstantyna Wielkiego, św. Helenę, ponieważ wieloletnia susza
spowodowała rozplenienie się na wyspie jadowitych węży.
Koty zostały przywiezione tutaj statkami i wypuszczone
w południowej części wyspy. Zaopiekowali się nimi mnisi
Monastyru nazwanego im. Św. Mikołaja od Kotów...
Jakże to wymowny przykład nie tylko dla nas...lecz
także dla duchownych - szacunku dla naszych braci
mniejszych - a tak pożytecznych dla nas, o czym niektórzy
zdają się zapominać... Na zdjęciu powyżej w/w Klasztor,
w którym i obecnie kotami opiekują się mniszki...
uwaga ! Kotów jest tam 100...
To małe kocię na kolanach postanowiłam trochę podkarmić,
ponieważ
jest najmniejsze, przeraźliwie chude...i najsłabsze z całej rodzinki...
jego
bracia są silni i w konkurencji zdobywania pożywienia bezpardonowi:
potrafią pacnąć go łapą i zabrać mu jego kąsek... a mała
" bida z nędzą"
ustępuje / tak mi się go nazwało /...wobec czego sprawia
wrażenie
biegającego szkieletu z ogromnymi uszami jak nietoperz...
fot. Ewa Liliana Uroda
fot. Ewa Liliana Uroda
Ta mina tego kociątka zdaje się mówić: "witaj smutku"... bo
prawie każdy kęs jest mu odbierany przez silniejsze
rodzeństwo... jak to bywa w naturze: silniejszy wygrywa...
chociaż... on też jest na swój sposób silny... bo nie rezygnuje
mimo wszystko
fot. Ewa Liliana Uroda
... a matka i ojciec przyglądają się tej "szkole życia" swoich potomków,
a ja jakby niechcący stałam się "matką Ewą od kotów" parafrazując
niegdyś słynny tytuł " Matka Joanna od aniołów"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę, aby komentarze publikowane były w poszanowaniu godności innych czytelników. Dziękuję!